Niezależnie od tego, czy piszę o tym czy nie, zawsze kiedy idę na miasto coś zjeść oceniam restauracje, bary i kawiarnie według prostej i skutecznej skali.
Jak w szkole punkty są od jednego do sześciu, ale z dodatkiem zera - dla oszustów, trucicieli itp.
0 - fatalnie, dzwonię po Sanepid
1 - źle
2 - słabo
3 - zwyczajnie
4 - nieźle
5 - bardzo dobrze, ale...
6 - cudownie!
Punktuję co następuje:
- wygląd: zewnętrzny, czystość, wystrój
- obsługę: budowę menu, profesjonalizm,
- jedzenie: prezentację, smak*, **adekwatność nazwy *maksymalnie dwanaście punktów [żeby nie było połówek] **domyślnie dwa punkty; jeden dla udziwnień, zero dla niezgodności opisu z definicją potrawy, np. szynka z indyka
Łatwo policzyć, że maksymalnie mogę przyznać pięćdziesiąt punktów. Dużo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz